Jest pewien slogan, hasło, które w jakiś sposób "reprezentuje" i "kształtuje" nastawienie części społeczeństwa do Kościoła Katolickiego Przewijał się i nadal przewija przez historię chrześcijaństwa od samego początku jego istnienia. Często możemy się z nim spotkać, szczególnie w mediach, ale także w wypowiedziach osób zarówno wykształconych jak i nie. Oto on:
"Księża do kościoła! - Nie wtrącajcie się do polityki!
Żyjemy w państwie świeckim!".
Nie wszyscy rozumieją, a najczęściej nie chcą zrozumieć roli jaką pełni Kościół w polityce i życiu społecznym. Dla ignorantów i antyklerykałów duchowieństwo katolickie kojarzone z reguły jest jako "czarna mafia", "szpiedzy watykańscy", "kombinatorzy" i "wrogowie narodu" itp. Hasła te pochodzą między innymi z czasów komunistycznych, ale niestety nie zaniknęły wraz z jego upadkiem. Są także obecne w państwach, gdzie nie było komunizmu, ale kładło się i kładzie nacisk na ateizację społeczeństwa.
Aby bliżej unaocznić "problem" obecności kleru katolickiego w polityce na początku należy wyjaśnić czym jest "polityka" i kim jest "polityk". Są różne definicje. Najogólniej trzeba przyjąć takie, które mówią o takim działaniu rządzących, które prowadzi do osiągnięcia dobra wspólnego całego społeczeństwa. Celem polityki ma być dobro społeczeństwa, wszystkich grup i jednostek. Aby to osiągnąć wybiera się do władz "przedstawicieli", po to by "reprezentowali" interesy tych grup społecznych.
Takie jest zadanie polityki.
W przypadku państwa polskiego większość obywateli to ludzie należący do Kościoła Katolickiego, osoby wierzące. I tutaj należy wskazać właściwe zrozumienie relacji Kościół - polityka. Kościół nie jest niczym innym jak tylko reprezentantem katolików należących do rożnych grup społecznych. Tak samo jak partie, kluby, Kościół ma prawo i obowiązek reprezentować "swoją" część społeczeństwa. Jeżeli partiom wolno, związkom zawodowym wolno, to dlaczego Kościołowi jako organizacji nie wolno zajmować się polityką?
Ileż to organizacji, stowarzyszeń, ugrupowań o różnych światopoglądach
zajmuje się polityką i prawo polskie tego nie zabrania. A jak ksiądz na
ambonie czy w telewizji wypowie się na temat trudnej sytuacji rolników i
żeby politycy wzięli się wreszcie za robotę to się rodzi wielkie
oburzenie. W polityce nie reprezentuje się "samego siebie", ale reprezentuje się "grupę", "innych". Jeżeli jest inaczej, jeżeli polityk reprezentuje "samego siebie", "swoje interesy", a nie interesy tych, którzy go wybrali do władz, to jest to wypaczenie polityki.
Oto apel do tych, którzy żądają odsunięcia
księży od polityki i "odesłania ich do kościoła", "bo tam jest ich
miejsce". W ten sam sposób powinni:
- odsunąć od polityki lekarzy, którzy powinni zająć sie chorymi, bo tam jest ich miejsce;
- odsunąć od polityki biznesmenów, bankowców, finansistów, powinni pozostać w bankach, swoich firmach i urzędach, bo tam jest ich miejsce;
- odsunąć od polityki aktorów, by zajęli się teatrem i sztuką , bo tam jest ich miejsce;
- odsunąć
od polityki straż pożarną, miejską, kolejarzy, policję, inne służby, by
zajęli się swoimi zawodami, bo tam jest ich miejsce;
- odsunąć od
polityki wszystkich tych, którzy mają jakieś określenia, które
by sugerowały, że poza polityką zajmują sie jeszcze czymś, bo tam jest ich
miejsce.
Drodzy politycy antyklerykałowie i im podobni - od polityki
najchętniej odsunęlibyście całe społeczeństwo, a także samych polityków,
takich którzy inaczej rozumieją słowo "polityka" niż wy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz